Tegoroczna jesień daleka jest od tego, co nazwałabym jesienią złotą, to raczej zwały ciemnych chmur, ciemno, zimno i mokro. Stworzyłam więc sobie w swoim art-journalu klimat, którego brakowało mi za oknem: zieleń liści przechodząca powoli w słoneczną żółć, z pojawiającymi się niepostrzeżenie pomarańczowymi i brązowymi smugami...
Czas na zwolnienie tempa, gdy blask słońca blednie i nie przypomina już żaru tropików, chwila na refleksję, być może przy lampce wina, i przyjrzenie się swoim myślom, planom i potrzebom...
A może po prostu zamknięcie oczu i odwrócenie twarzy w stronę słońca, i cieszenie się złotymi błyskami migoczącymi pod powiekami?
To właśnie można było zrobić w ten weekend, wreszcie słoneczny i bez deszczu. Cieszę się słońcem i tego samego życzę Wam wszystkim serdecznie.
A swój art-journalowy wpis zgłaszam na wyzwanie Towarzystwa Dobrej Zabawy pt. "Jesienne liście".