Chciałabym dzisiaj pokazać Wam mój pierwszy zrobiony w 100% samodzielnie łapacz snów. Praca powstała w kolorach i z materiałów naturalnych lub z odzysku. Bazą są kółka po zużytej taśmie klejącej dwustronnej, do tego skrawki ażurowej serwetki, sklejkowy królik i jajeczka wymontowane z zeszłorocznego wianka, sznurki, sizal oraz kora i gałązki brzozowe przyniesione ze spaceru. Wykorzystałam również piórka, suszone korzonki, mech chrobotek i koraliki.
Zaczęłam od naciągnięcia i zamontowania serwetki na kółkach. Jest to proste, jeżeli do zrobienia podstawy łapacza użyjemy tamborka: montujemy w nim serwetkę w taki sam sposób, jak płótno do haftowania. Ja jednak tamborka nie miałam. Serwetkę naciągnełam i unieruchomiłam za pomocą klipsów. Następnie zaczęłam miejsce koło miejsca owijać kółka sznurkiem, przeplatając go ciasno przez dziury w serwetce. Stopniowo odpinałam kolejne klipsy, a pod sznurkiem na bieżąco nakładałam gel medium.
W trakcie okręcania sznurkiem obręczy nawlokłam na niego kółeczka do robienia biżuterii. Przydadzą się przy montowaniu ozdób do bazy. Ogony łapacza i sznurek do jego zawieszenia można również zamontować przywiązując je bezpośrednio do obręczy przez otwory serwetki.
Całość niezbyt dokładnie pobieliłam gesso. Usztywniło to serwetkę i zamaskowało brązowo-żółty kolor sznurka. Z gałązek brzozy zwinęłam wianeczki i przywiązałam je do baz za pomocą sznureczka. Następnie na obu kółkach ułożyłam kompozycje z ozdób, klejąc wszystko do siebie za pomocą gel medium. Sprawdza się ono w tym przypadku lepiej niż klej na gorąco, bo nie zastyga od razu. Mamy więc możliwość poprawiać elementy układanki aż ich ułożenie nam odpowiada. Na tym etapie prac zostawiłam całość do wyschnięcia na całą noc.
Mech chrobotek świetnie się sprawdza jako "zapchajdziura", czyli wypełniacz pustych przestrzeni kompozycji.
Dwa kółka jedno nad drugim nie wyglądały dla mnie ciekawie, zamontowałam więc między nimi kawałek gałązki z ptaszkiem, tak dla urozmaicenia.
I czas na finał, czyli produkcję i montaż ogonów. Ozdobiły je pęki piórek i suchych korzonków oraz przedziurawione i nawleczone na sznurki kawałki kory. Do większości metalowych kółeczek przywiązałam po dwa ogonki. Na koniec całość jeszcze raz lekko pobieliłam gesso, dla wyrównania koloru.
Tak łapacz prezentuje się w całości:
Myślę, że świetnie wyglądałby zrobiony np. z pamiątek z pobytu nad morzem: muszelek zebranych na plaży, skrawków rybackich sieci i kawałeczków drewna wyrzuconych przez morze na brzeg. Ciekawe, czy z taką ozdobą w sypialni częściej śnilibyśmy o morzu lub lesie?
Pozdrawiam serdecznie, Ania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz