Muszę przyznać, że temat junk journali zaczyna mnie wciągać. O ile poprzedni journal zrobiłam w stylu dość współczesnym, następny zapragnęłam zrobić w klimacie bardziej vintage. Projekt rozpoczęłam od zbierania materiałów na sygnatury. Skąd wziąć stare papiery?
Na szczęście nie wyrzuciłam kartek ze starej książki, w której prowadzę swój aktualny art-journal. Upolowałam również na allegro stary album z nutami, zniszczony i pożółkły w sam raz na bycie vintage. Na hasło "free vintage printable" w internecie znalazło się trochę grafik do wydruku. Do tego kilka kopert w kolorze brązowym. No i na koniec najlepsza zabawa: farbowanie w herbacie papierów ksero, kartek z zeszytu w pięciolinię (do muzyki), wszelakich ścinków papierów scrapowych oraz koronek.
Okładka została wykonana z beermaty oklejonej płótnem introligatorskim. Do zszycia sygnatur z okładką przydadzą się Wam: gruba igła z dużym oczkiem, mocna nić typu dratwa lub kordonek, szpikulec do robienia dziurek (sama igła może nie dać rady łatwo przebić wszystkich warstw papieru) oraz klamerki lub spinacze do unieruchomienia kartkek na czas szycia.
Tym razem journal zszyłam metodą "hidden pamphlet stitch". Na zdjęciu powyżej dwie sygnatury przyszyte do pasa płótna wzmocnionego tyvekiem (fragment koperty), przed wklejeniem w grzbiet okładki.
Szycie wersją "hidden" szwu daje ten efekt, że w środku sygnatury nie mamy żadnych supełków ani luźnych końcówek nitek, a grzbiet okładki jest gładki, bez nitek i dziurek.
Journal jest zawiązywany na beżową bawełnianą wstążkę. Dłuższą chwilę zastanawiałam się na grubością grzbietu, chciałam zrobić taki "na zapas". W tej chwili album może wydawać się pusty, ale wiem, że szybko "spęcznieje", gdy włożę do niego karteczki, tagi, zakładki, serwetki, kopertki, ...
Okładka nie jest ozdobiona, ją zrobię na samym końcu. Wygodniej bedzie wypełniać kolejne strony journala, gdy będzie leżał na płasko, co ozdoby na okładce mogłyby utrudniać. W tej chwili już uzupełniam wnętrze, więc to z pewnością nie jest ostatni post o junk journalu na tym blogu. Zapraszam na kolejne!
Pozdrawiam serdecznie, Ania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz